Dla większości obserwatorów z zewnątrz ja i Ratomir tworzyliśmy duet liderów. Tak pisała o tym lewacka „Krytyka Polityczna” 8.10.2018: „Rodzimy Kościół Polski. Po śmierci Stefańskiego liderują mu pisarz Konrad T. Lewandowski i żerca o pseudonimie »Ratomir Wilkowski«”. Druga strona, czyli prawackie naziolstowo, widziało to podobnie, publikując komiksy, w których mnie i Ratomira atakował „Kapitan Faszyzm” (obrazek pod tekstem).
Akurat nie było to dalekie od prawdy. Ratomir był administratorem, ja fajterem. On się panicznie boi występować publicznie i podejmować ryzyko, ja nie mam z tym problemu, za to nie cierpię biurowej roboty. Uzupełnialiśmy się więc całkiem dobrze. Także jako zły policjant (ja) i dobry policjant (on) w dyskusjach internetowych. Przez trzy lata istniała między nami równowaga, więc RKP nabierał organizacyjnego i medialnego impetu, odnosząc sukcesy w kolejnych publicznych akcjach. Ta równowaga została zniszczona na początku 2018 roku przez naczelnego ofiarnika Kazimierza Mazura seniora, który powołał do Rady RKP pewnego niekompetentnego półgłówka, który nie ogarnia tabliczki mnożenia powyżej 10. Wcześniej faktycznie miejsce w Radzie Mazur proponował mnie, ale odmówiłem, bo nie dla funkcji działałem w RKP. Mazur wziął więc durnia z łapanki, który od razu zaczął pokazywać mi, że jest ważniejszy ode mnie. Ratomir skwapliwie wykorzystał sytuację, by się odegrać na mnie za konieczność stania w medialnym cieniu, podczas najbardziej spektakularnych akcji na Ślęży, Rowokole i w Choroszczy, kiedy to ja byłem przewodniczącym zgromadzeń, brałem na klatę policję i wypowiadałem się dla mediów. Zżerała więc Ratomira zawiść, a nagle dostał do ręki bat i się okazało, że w każdej sprawie Rada RKP jest przeciwko mnie. I tak ustanowienie miejsca kultu w Gajownikach było w istocie samowolką z mojej strony, z decydującym udziałem ludzi spoza RKP, ponieważ Rada RKP orzekła wcześniej, że ten projekt jest „niewykonalny ”.
Jak byli na mnie wkurwieni, kiedy się wszystko udało, to widać nawet na zdjęciach prasowych (vide mina Rudego). Kazimierz Mazur nie miał o tym wszystkim bladego pojęcia, bo w gruncie rzeczy rodzimowierstwo mało go już interesuje. Dla kasy potrafi zaśpiewać Bogurodzicę czy inne Ave Maryja na mszy na Jasnej Górze, a my się potem musimy tłumaczyć przed całym środowiskiem. Na obrzędy i święta przyłazi w dresie jak ostatni lump. Ile razy prosiłem go, by coś załatwił, rozstrzygnął jakiś spór, w odpowiedzi słyszałem błazeńskie szyderstwa i wymyślanie. c.d.n.
Konrad T. Lewandowski
U nas w organizacji przez H pisanej, to by się takim zrobiło kocówę i wychowało na ludzi.
Ale to nie jest tak, że oni nie chcą być dla Pana żadnym partnerem do umówi i negocjacji?
Przecież sami proponowali mi współudział w świętokupstwie posągu.
Zanim Rodzimy Kościół Polski zacznie rościć sobie prawa do jakichkolwiek obiektów i dóbr materialnych, powinien wpierw wyłonić swoją legalną reprezentację, czyli Radę zgodną ze statutem związku, a więc dysponującą demokratycznym mandatem Wiecu.
Obecna Rada RKP, działająca na zasadzie pozastatutowej zmowy kilku osób, nie stanowi osoby prawnej zdolnej do podejmowania czynności formalno-prawnych. Zatem nie może być partnerem do jakichkolwiek umów i negocjacji.