Jaki jest największy problem z Rodzimym Kościołem Polskim? Żadne tam synkretyzmy, new age, himawanti, czy inne defraudacje – to są brednie wyssane z palca! Aczkolwiek wysysane celowo i z całym wyrachowaniem. Od kiedy w Rosji na miejsce skompromitowanego komunizmu jako ideologię imperialną odgrzano panslawizm, niszowe środowisko polskich rodzimowierców słowiańskich znalazło się na pierwszej linii ideologicznego frontu. Mieliśmy stać się narzędziem nowego rosyjskiego imperializmu i kto nie służy Moskwie, ten won! Stąd od 2014 roku ta wściekła nagonka na RKP, który jednak, w przeciwieństwie do RW i Niklota, uniknął infiltracji i zachował niezależność. Mocno przyłożyłem do tego rękę, za co rosyjskie trolle mają mnie w mściwej pamięci i zawsze mogę liczyć na ich hejt.
Prawdziwy problem RKP to fakt, że w praktyce to jest prywatna firma rodzinna Mazur & Mazur. Członkami Rady RKP są aktorzy Kazimierz Mazur senior i jego syn Kazimierz Mazur junior, przy czym ten drugi zupełnie nie interesuje się rodzimowierstwem – nie znam człowieka, nie przypominam sobie, bym go widział na jakichkolwiek obrzędach w ciągu ostatnich 10 lat. Sam Ratomir wspominał, że spotkał Mazura juniora tylko raz. Zatem jaki jest z niego pożytek w radzie kościoła, jeśli nie pilnowanie rodzinnych interesów? Bo na pewno o wiarę rodzimą tu nie chodzi.
Legalny, formalnie zarejestrowany związek wyznaniowy daje swoim przywódcom szereg możliwości, jak choćby ułatwienia w zakupie ziemi, ulgi przy rejestracji samochodów czy przywileje emerytalne. Mazur senior de facto odziedziczył RKP po śmierci założyciela Emfazego Stefańskiego. Widziałem ich razem na Kupale w 2010, przy czym Mazura pierwszy i ostatni raz ubranego jak na głównego ofiarnika przystało. Potem sobie odpuścił całkiem, ograniczając się do roli człowieka trzymającego pieczęcie i dostęp do firmowego konta. Przed moim odejściem nie miał go nawet Ratomir i każdorazowo o wyciągi z konta musiał prosić Mazura, żeby pokazać postęp zbiórki „Rodzimowiercy na swoim”. Mazurowie, gdyby zechcieli, mogą te pieniądze wyprowadzić w każdej chwili. Statut RKP jest wadliwie skonstruowany: nie ma tam podstawowych procedur wymaganych przez standardy demokratycznego państwa prawa, skutkiem czego Rada RKP wybiera się sama i ocenia samą siebie, a najważniejsze funkcje w niej są dziedziczne dynastycznie. Jednak nawet ten wadliwy statut jest notorycznie łamany, bowiem od wielu lat nie jest zwoływany Wiec RKP, który według statutu powinien się odbywać najrzadziej co 5 lat. Domaganie się zwołania Wiecu, który mógłby rozliczyć dynastię głównych ofiarników, to najszybszy sposób, by wylecieć z RKP, o co z największą pieczołowitością dba Mazur senior.
Podskakującym świadczone są aluzje, jakoby mogą w tym wylocie dopomóc „ludzie z miasta”. Ja też w związku z niniejszą awanturą otrzymałem od starego Mazura pogróżki w języku rosyjskim, że niby on taka mafia… Tak naprawdę tylko zblazowany komediant. Przez lata wychodziłem z założenia, że pal licho kombinacje Mazurów, świat nie jest idealny, ważne, by pozwolili mi pracować dla rodzimowierstwa. Instynktownie unikałem tylko przyjmowania formalnych funkcji w RKP, żeby nie wejść w ten układ. Jednak działać mi nie pozwolili. RKP rozrastający się na całą Polskę to ambaras dla Mazurów, bo trzeba by w końcu zwołać ten Wiec… Lepiej więc ograniczyć się do jednego miejsca kultu, żeby funkcjonowało na podkładkę. Resztę się ustali na rodzinnym obiedzie i przekaże do wykonania Ratomirowi, który ani piśnie, bo bez Mazurów jest nikim. Skończyłem z wami, chłopcy, i niech w waszych brudach grzebie teraz kto inny!
Ostrzegam jednak, że jeśli tkniecie pomnik w Gajownikach, osobiście dopilnuję wdrożenia formalnej procedury likwidacji RKP. Gaspada paniała?!
Konrad T. Lewandowski
Charakterystyczna nieobecność Mazura juniora i charakterystyczne bezprawie Rady RKP
Niesforny Tomaszek z Nocy i Dni, wersja na starość…
Marcin Tollik „Pomorzak” myli się pisząc o wiecu RKP w 2015 roku. Żadnego wiecu nie było. Owym „czynnikiem demokratycznym” byliśmy tylko ja i Ratomir, innych osób decyzyjnych wtedy nie było. Zwróciliśmy się do Mazura seniora o dołączenia „Pomorzaka” do Rady, bo mógł się przydać jako adwokat, i Mazur to klepnął.