W lipcu 2020 ukazało się w „Nowej Fantastyce” opowiadanie Jacka Komudy „Dalian, będziesz ćwiartowany”, które spowodowało nagonkę środowisk LGBT, przed którą Redakcja haniebnie się ugięła, nielojalnie odcinając od własnego autora, publikując przeprosiny i w ramach ekspiacji zapowiadając szerokie otwarcie łamów dla tęczowej grafomanii, bo trudno spodziewać się żeby na zawołanie znalazło się dość dużo dobrych tekstów, przedstawiających ten punkt widzenia. Zwłaszcza, że „NF” wcześniej od tej tematyki nie stroniła, czego przykładem choćby lesbijski „Dzień ślubu” Jake Kerry w „NF” 1/2018, opublikowany razem z moim „Sprzężeniem pasożytniczym”. Teraz przyszła kolej na inny punkt widzenia i nagle wezbrała fala histerycznych zarzutów propagowania homofobii… Co więcej, awantura ta została umiędzynarodowiona za sprawą haniebnego donosu Karoliny Fedyk na twitterze (załączam), wpisującego w najgorsze tradycje delatorstwa i srania do własnego gniazda.
Autor ze swej strony podkreśla, że jego opowiadanie jest pastiszem i ma rację.
Jeżeli świat fantasy, w którym piękne są tylko konie i charty nie jest pastiszem, to, przepraszam bardzo, czym jest?
Wolałbym już gejem być, niż żyć w takim syfie, mówię serio! Opowiadanie Komudy można odczytać w równej mierze, jako szyderstwo z wiary katolickiej i z polskiego patriotyzmu, i jako takie z furią oprotestować, gdyby trafili się prawacy równie głupi jak tęczowa dzicz, zawodząca teraz. Przerysowanie realiów i brutalna groteska biją równo w obie strony. I skłaniają do zastanowienia jak bardzo można przegiąć z obu stron… Literacko i stylistycznie jest to więc bez zarzutu. Gadanie, że „źle napisane” jest małostkowym myśleniem życzeniowym ludzi czytających jednym okiem. Szkoda zachodu na to pitolenie!
O co więc cały raban? O to, że gej jest tutaj bohaterem negatywnym. A, przepraszam, to wszystkie literackie postacie LGBT mają być zawsze krystaliczne, wzniosłe i chodzić z anielskimi skrzydłami u ramion…? Wtedy by była tania propaganda, a nie literatura. Skoro więc bohaterowie LGBT mogą też być źli, to jest po prostu równość, a nie żadna homofobia. Ta równość, o którą niektórzy tak usilnie dla nich zabiegają. Więc ją dostali! Jeśli literatura jest lustrem, to liczcie się z tym, że czasem odbije się w nim twarz Marca Dutroux, Marcela Degollado lub właśnie Helmut Kentler, robiący dokładnie to, co Komuda w swoim tekście opisał… Kto chce widzieć w tej literaturze publicystykę – to ją ma! Niewątpliwie prawdziwą.
Pretensje wobec Komudy wreszcie same sprowadzają się do absurdu, zważywszy że jego bohater to drugi w polskiej fantastyce zły czarnoksiężnik-gej, który porywa i dręczy dzieci. Porównując sposoby zabijania tych złych gejów-czarnoksiężników w powieści „Sezon burz” Sapkowskiego i opowiadaniu „Dalian, będziesz ćwiartowany” Komudy oraz odpowiadające im reakcje środowisk LGBT, dochodzimy do niepodważalnego wniosku, że ćwiartowanie jest homofobiczne, a duszenie gołymi rękami (u Sapkowskiego) homofilne… Czyżby dlatego, że oni lubią przyduszanie…?
Jedyny zarzut warty poważnego zastanowienia, z jakim się spotkałem, to zestawienie „Dalian, będziesz ćwiartowany” z nazistowskim filmem propagandowym „Żyd Suss” (oglądałem). Po pokazach tego drugiego w obozach koncentracyjnych, wielokrotnie odnotowywano wzmożone akty agresji esesmanów wobec Żydów. Czy zatem po przeczytaniu opowiadania Komudy mamy analogicznie spodziewać się na ulicach wzmożenia napaści na tle homofobicznym? Wątpię. Ponieważ prześladowcy Daliana są tak obrzydliwymi typami, że naprawdę ciężko się z nimi utożsamić i naśladować ich w czymkolwiek. Zresztą tak prymitywni ludzie nic nie czytają, więc ta możliwość inspiracji im umyka. Natomiast Niemcy w „Żyd Suss” są bez wyjątku wspaniali, dobrzy, szlachetni i nikczemnie wykorzystywani przez podłego Sussa. Nie ma w tej hitlerowskiej gadzinówce symetrii antypatii do bohaterów jaka jest u Komudy, a która po lekturze daje nam klasyczny katharsis – uf, jak dobrze, że nie mamy z tym światem nic wspólnego! No chyba, że piękne i mądre konie oraz wysmukłe charty w dzikim pędzie…
W nagonce na „NF” przodują Jacek Dehnel i jego życiowy partner Piotr Tarczyński, którzy, trzeba to podkreślić stanowczo, zwyczajnie kłamią, manipulują i cynicznie podjudzają. Bohaterowie Komudy nie są męscy i piękni jak aryjscy chłopcy z nazistowskiego „Sturmera”, jak twierdzi Dehnel. Przeciwnie, są brudni, prymitywni i bezmyślnie brutalni. Nikt normalny nie chciałby ich spotkać na swojej drodze, ani tym bardziej dołączyć do nich. Nawet do kiboli czwartoligowych im daleko, bo ci mają jakiś swój sznyt i styl, więc tu z kolei Komuda facecje opowiada, zapewne by idiotów z krytyków zrobić.
Powtórzę, wolałbym już gejem być niż drużynnikiem mości Jaksy! Utożsamiam się z Dalianem, ze względu na jego intelektualne i estetyczne aspiracje.
Kluczowa dla oceny opowiadania Komudy jest równowaga stereotypów, pozytywnych i negatywnych, przejawiająca się między innymi w tym, że jeśli jedni miłują wolność i są litościwi dla sierot, to drudzy mają większą wrażliwość estetyczną i bardziej kochają piękno, co jest akurat dość typowe dla gejów (wystarczy spojrzeć dla przykładu na Dehnela). Brud i szpetota działa na nich znacznie silniej niż na heteryków i może przechodzić w nienawiść i pogardę do otoczenia, co też Komuda dobrze uchwycił (czego też Jacek Dehnel ze swoim manierycznym i wyalienowanym stylem bycia jest realnym przykładem).
Dlatego zamiast szukać na siłę homofobii, warto się zastanowić nad przegięciem stereotypów, która nie pozwala widzieć człowieka po drugiej stronie. No, ale to jest już dyskusja literacka na poziomie niedostępnym dla tęczowych barbarzyńców, współczesnych hunwejbinów i oczadziałej ideologicznie gawiedzi…
Opowiadanie Jacka Komudy wpisuje się w najlepsze tradycje „Nowej Fantastyki” w zakresie twórczej wolności słowa i łamania tabu (Regalica, Solski, Szyda), do których obecna Redakcja nie dorosła, czego dowiodła swoim kapitulanctwem. Ot, spanikowane karzełki na barkach Olbrzyma – ś.p. Macieja Parowskiego, który dawał się wypowiedzieć każdemu, pod warunkiem, że była to wypowiedź znacząca, a którego wielkość i dorobek zostały właśnie pogrzebane w imię żałosnej politycznej poprawności.
„Nowa Fantastyka” stała się propagandową tubą jednej ideologii. Nie wyobrażam sobie więc, abym kiedykolwiek jeszcze zaproponował tam jakieś swoje opowiadanie (a było ich dotąd trzynaście) i aby oprócz miałkich tęczowych wypracowań znalazło się tam teraz coś godnego lektury. Cenzura mrozi wszelkie twórcze poszukiwania. Polskiej fantastyce 4 lipca 2020 roku zrobiono ogromną krzywdę.
Co mnie najbardziej złości w tym wszystkim? Że muszę publicznie, w imię wyższych wartości bronić ludzi, których prywatnie serdecznie nie cierpię (Komudy i Cetnarowskiego, redaktora działu polskiego „NF”). Ale trudno, psiakrew, PRECZ Z CENZURĄ!
Konrad T. Lewandowski
O tak, a do tego rozbudować scenariusz o udział jeszcze dwóch ościennych krain. Następnie kreśląc krajobraz po upadku, wprowadzić przejście do podziemia. W sumie, można by napisać bota, który wygeneruje to automatycznie, biorąc za pożywkę liczne, znane, biografie. Cudów moc. Wydaje mi się, że kije od motyk w wielu kręgosłupach zrobiły się zbyt twarde by znieść takie (jakiekolwiek) ugięcie.
Napisz.
Może nawet ci w nowej „Nowej Fantastyce” wydrukują.
Mój wcześniejszy komentarz oczywiście kierowałem do mało rozgarniętego osobnika,którego zdolności umysłowe przeosło nawet wymyślenie sensownego nicka (zamiast tego jako nick przyjął obelgę skierowaną do interlokutora)
Jak widać elokwencja nie jest mocną stroną co poniektórych.
Niestety,znaleźliśmy się w ciężkich czasach,czasach totalnej polaryzacji społeczeństwa: w czasach,w których jeśli nie opowiesz się jednoznacznie i bezwarunkowo po stronie nachalnego geja (w wcale nie trzeba być tu homofobem),to zostaniesz od razu zakwalifikowany jako homofob; jeśli na ulicy nie staniesz jednoznacznie po stronie roszczeniowego pedalarza (nie mylić z normalnymi rowerzystami), to automatycznie zapakują cię do jednego worka z tępym Sebixem z jeżdżącym starą beemką. Gdzie się podział ten piękny świat,w którym były odcienie szarości…?
Bardzo chętnie bym napisał opowiadanie, w którym do komudowej Lendii wpadają waleczni gejowscy zdobywcy wzorowani na Świętym Hufcu z Teb i robią tam głęboką militarną i mentalnościową rewolucję…
Aż się prosi by literacko odwrócić kota ogonem i zbadać co by się działo w głowie mości Jaksy, gdyby wpierw został pokonany przez lepszego od siebie na polu bitwy, a potem wychędożony jako branka…
Ale niestety, poczucie humoru umarło, zabawa w pastisze literackie się skończyła, fandom stał się tęczowym obozem koncentracyjnym.
I tę zapaść radosnego życia literackiego totalitarnej ideologii LGBT zawdzięczamy.
Przewodas, ty chuju jebany!
Cmoknij mnie!
Tymczasem do czołowych amerykańskich lewaków dotarło, że przegięli – Applebaum, Atwood, Chomsky:
„We refuse any false choice between justice and freedom, which cannot exist without each other. As writers we need a culture that leaves us room for experimentation, risk taking, and even mistakes. We need to preserve the possibility of good-faith disagreement without dire professional consequences. If we won’t defend the very thing on which our work depends, we shouldn’t expect the public or the state to defend it for us.”
Za późno! Teraz, zgodnie z logiką rewolucji pożrą ich młode wilki!
Źródło:
https://harpers.org/a-letter-on-justice-and-open-debate/