Mój Führerze!
Ekscelencje ambasadorowie! Czcigodni akademicy! Szanowni Państwo!
Przypadł nam dziś niebywały zaszczyt uhonorowania książki niezwykłej! „Księgi Jakubowe” Frau Olgi Tokarczuk to dzieło, którego przecenić nie sposób! Jest to powieść, której wybitne walory literackie idą w parze jej ogromną użytecznością dla Sprawy narodowo-socjalistycznej. Jako prosty funkcjonariusz SS, nie będący ekspertem od literatury, nie jestem zdolny, być może, docenić należycie zalety pracy Frau Tokarczuk od strony filologicznej, ale w zamian mogę pochwalić to dokonanie z całego serca, jako szczery nazista.
Mein Führer! Przypadł mi ogromny zaszczyt zakomunikować, że pańska przenikliwa myśl, zawarta w fundamentalnym „Mein Kampf” doczekała się właśnie niebywale błyskotliwej literackiej realizacji. Pozwolę sobie przypomnieć, mój Führerze, że przed laty podzieliłeś się tam z nami swoim wielkim odkryciem, że Żydzi nie są zdolni do tworzenia kultury. Frau Tokarczuk dokładnie tę myśl w swoich „Księgach Jakubowych” obszernie uzasadniła i zilustrowała, czyniąc to w sposób porywający i działający na wyobraźnię, nawet najskromniejszą. Żydzi w powieści Frau Tokarczuk przedstawieni są z całą prawdą i wyrazistością, jako ludzie całkowicie oderwani od rzeczywistości, naukowej, politycznej i społecznej. Pogrążeni w absurdalnych kabalistyczno-talmudycznych dywagacjach nie są oni w stanie uczestniczyć w żadnych realnych procesach kulturotwórczych i państwowotwórczych. Nie są zdolni włączyć się w ogólnoludzką pracę myśli i odkrywania prawdy o świecie. Są przedstawieni jako sekciarze, trwający w swoich przesądach, wbrew najoczywistszym faktom politycznym i naukowym. Przypomnę tu, że żydowscy bohaterowie „Ksiąg Jakubowych” wyobrażają sobie, że żyją w świecie, w którym ich Mesjasz właśnie przyszedł i rządzi tym światem, ale, zauważcie Państwo!, jest to mesjasz ukryty! Mesjasz, o którym nie wiedzą żadni realni władcy tej ziemi, ani nawet lokalna policja… (śmiech) Ów kosmiczny pankrator nie ma w istocie władzy porównywalnej choćby z kompetencjami wiejskiego wójta, ale Żydom to nie przeszkadza. Ich Jakub Frank jest tajnym mesjaszem, o którym wiedzą tylko oni, w którego wierzą tylko oni, wbrew wszelkiemu rozsądkowi, wbrew faktom, za to w zgodzie z mętnymi kombinacjami z Kabały.
Aby szczególnie uwydatnić ten absurdalny stan rzeczy, Frau Tokarczuk posłużyła się zabiegiem literackim doprawdy niezwykłym, a mianowicie zestawiła praktyki sekty Jakuba Franka z działalnością polskiego księdza Benedykta Chmielowskiego, reprezentującego najbardziej prymitywną i zacofaną naukę Europy, czyli naukę polską, wszakże jednak inspirowaną, dalece, ale jednak inspirowaną kulturalnymi dokonaniami narodów Niemiec i Francji. Ksiądz Chmielowski był tak zwanym „polskim encyklopedystą”, działającym w tym samym czasie co niezapomniani encyklopedyści Oświecenia, jednak to co robił ten Polak było zaledwie karykaturą, bladym i żałosnym naśladownictwem dokonań wielkiego Diderota, Woltera, Monteskiusza i innych. Praca księdza Chmielowskiego zatytułowana „Nowe Ateny” to żenujący katalog przesądów, zabobonów oraz badawczej niekompetencji. A jednak w zestawieniu z kabalistyczną ciemnotą żydowskich frankistów, te polskie „Nowe Ateny” jawią się dziełem prawdziwie europejskiej kultury… (śmiech) Osobiście pozostaję wciąż pod ogromnym wrażeniem tej jakże wyrafinowanej literackiej przewrotności Frau Tokarczuk, stanowiącym naprawdę wielki i znakomity wkład w dzieło europejskiego antysemityzmu, być może nawet największy z dotychczasowych. Oczywiście, niczego nie ujmując z twojego dzieła, mein Führer! Frau Tokarczuk, podkreślę to z całą mocą, stworzyła barwną literacką ilustrację „Mein Kampf”, nic mniej, nic więcej.
Wróćmy jednak do „Ksiąg Jakubowych”, cóż znajdujemy tam dalej? Odrażającą postać żydowskiego sekciarza, wykorzystującego seksualnie kobiety i mężczyzn, podlegających jego władzy. Żyd Jakub Frank odmalowany znakomitym piórem Frau Tokarczuk to typ, przy którym blednie osławiony Żyd Sus, pod każdym względem. W miarę rozwoju fabuły sekta Jakuba Franka kontynuuje swoją międzynarodową karierę, bezustannie kłamiąc, manipulując i dopuszczając się bratobójstwa. Żydowskie pasożytnictwo, na które wielokrotnie zwracała uwagę i akcentowała myśl nazistowska, Frau Tokarczuk odmalowała w swej powieści tak przekonująco i wyraziście, że w trakcie lektury mój służbowy luger ze trzy razy sam się przeładował w kaburze… (śmiech) Doprawdy, jako naziści nie mogliśmy oczekiwać dzieła bardziej wymownego i mocniej poruszającego najgłębsze struny narodowo-socjalistycznych ideałów. Każdy kto przeczyta „Księgi Jakubowe” Frau Olgi Tokarczuk powinien raz na zawsze i ponad wszelką wątpliwość zrozumieć, że ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej jest niepodważalną, absolutną i naturalną koniecznością dziejową. Dlatego teraz z dumą i najwyższym uznaniem, jako ideowy nazista i antysemita, polecam temu czcigodnemu gronu „Księgi Jakubowe” Frau Olgi Tokarczuk do uhonorowania Narodową Nagrodą za Zasługi dla Sztuki i Nauki III Rzeszy, za rok 1939. Hail Hitler!
(burzliwe brawa)
Od Autora:
Serio! Ta powieść Olgi Tokarczuk podszyta jest głębokim antysemityzmem i minimalne przesunięcie akcentów interpretacyjnych, jak pokazałem w powyższej laudacji, może ten antysemityzm ujawnić i przebudzić. Wiem, że ta książka była pisana z pozycji filosemickich, ale autorka doprowadziła to stanowisko do takiego absurdu, że stało się ono swoim przeciwieństwem. Tokarczuk wyłączyła frankistów spod wszelkiej krytyki, zwłaszcza moralnej, czyniąc pozytywami, a przynajmniej „moralnie obojętnymi” sprawy, które pozytywne nie były, tym samym posuwając się do apoteozy zła. Jakub Frank był typowym sekciarzem, w niczym nie różnym od podobnych sobie guru wcześniej i później – nadużywającym władzy duchowej, wykorzystującym seksualnie członkinie i członków swojej sekty, posługującym się na co dzień kłamstwem i intrygami, posuwającym się do oskarżeń o mord rytualny, wręcz zbrodni (pogrom talmudystów w Wojsławicach). Słowem, Jakub Frank był człowiekiem głęboko niemoralnym. Stosowanie wobec niego podwójnych standardów i wynoszenie go na literacki piedestał jest wodą na nazistowski młyn – ta myśl tknęła mnie podczas lektury „Ksiąg Jakubowych” i przed tym niniejszym, w formie alternatywnej „herstorii”, przestrzegam.
Konrad T. Lewandowski
prosze o kontakt
Z anonimami nie gadam.