Synkretyzm – to słowo rosyjskie rodzimowierstwo charakteryzuje najlepiej – mieszają tam dosłownie wszystko ze wszystkim, pod hasłem „tradycja musi się rozwijać”. O Dobrosławie budującym rodzimowierstwo ateistyczne już wspominaliśmy. Poza tym Rosjanie do religii słowiańskiej wsadzają okultyzm, satanizm, neo-nazizm, wiccanizm, gnozę, wierzenia germańskie, bałtyjskie i dokładnie diabli wiedzą co jeszcze… Ta kwestia pokazuje bezmiar obłudy naszych „rodzimowierców tradycyjnych”, którzy w Polsce reagują histerią na każdy urojony przejaw „synkretyzmu”, czy próbę twórczego rozwijania tradycji jak w przypadku kultu Jarowity, natomiast przed moskalskimi pomysłami biją czołem całkowicie bezkrytycznie. Bartwicki, Merski, Paterek, Ćwik, Szymański to są ludzie bez żadnych zasad – ich stosunek do rosyjskiego rodzimowierstwa wymownie to pokazuje. Moskwa to ich Mekka, stamtąd każdy idiotyzm święty…
Warto się zastanowić skąd się bierze to rosyjskie poplątanie z pomieszaniem? Paradoksalnie z ich zwycięstwa w WW2 – mają oni gigantyczny kompleks wobec kultury niemieckiej, obecny w kulturze rosyjskiej już od XVIII wieku, ale teraz wyjątkowo nasilony i tak wielki, że oni chyba gotowi są przepraszać Niemców za to, że z nimi w 1945 roku wygrali, no bo przecież nie uchodzi wygrywać z takim eleganckim i kulturalnym narodem, takiej prymitywnej bandzie dzikusów, jak Armia Czerwona… Horda dzikich stalinowskich rabów pobiła takich „kulturnych gaspada” i teraz im za tę brutalną gołą siłę skrycie wstyd, więc przed każdą ideą „rasy panów” duchowo korzą się z nabożeństwem, bo sami czują, że się na rasę panów ni cholery nie nadają, są rasą niewolników (od 800 lat) i tyle! Ale przecież chcieliby być „rasą panów”, takie mają ambicje – Trzeci Rzym, panslawizm (dawny i obecny neo), geopolityczny szamanizm Dugina. Ale kiedy te ambicje zestawić z realnym rosyjskim potencjałem kulturalnym, z ich „miękką siłą”, bez propagandowej mistyfikacji, wychodzi zwykła żenada – na każdym polu aż świecą ich kompleksy i brak myśli własnej, rodzimowierstwo to tylko mały fragment całości tego obrazu.
Rosjanie są narodem z wielokrotnie złamaną tożsamością (jarzmo mongolskie, oprycznina, samodzierżawie, komunizm) i z przerostem ambicji, więc kiedy próbują budować tę tożsamość na miarę ambicji, wychodzi im eklektyczna zbieranina idei, branych jak leci, bez składu i ładu, acz przeważnie od Niemców, bo ci im imponują. W końcu esesmani nosili mundury od Hugo Bossa, a oni kufajki… Zresztą i z wzajemnością to imponowanie, bo jak się wydaje, zielone niemieckie feministki skrycie marzą o spoconym ruskim sołdacie, który im przyłoży bagnet do gardła i objawi „tajemnicę kobiecości”, tak jak ich babkom… My Polacy, których niemiecki i rosyjski totalitaryzm zaorały do imentu, po wszystkim wstaliśmy, otrząsnęliśmy się z tego błota jak pies i żyjemy dalej jako ludzie wolni, a oni wciąż patrzą na siebie z tęsknym niedopowiedzeniem, jak bohaterowie „50 twarzy Greya”…
To nasza, polska kultura ma coś ważnego do powiedzenia Rosjanom i Niemcom, a nie oni nam. Jedni i drudzy powinni grzecznie siąść i się uczyć od nas jak być ludźmi wolnymi, duchowo suwerennymi i normalnymi po prostu! A nie nasyłać do nas bandy pajaców – rosyjskich trolli czy „mokrych mopów” z Brukseli, z ich prostackimi pouczeniami jak my mamy żyć. Sadzities na żopach gaspada, dwa paluszki w górę i grzecznie pytać Polaków, co to znaczy wolność? Pokażemy i objaśnimy. Ale najpierw przeproście za aktualną cyberwojnę przeciw nam! I za to prostackie bydło, powyciągane z naszych prowincjonalnych śmietników, z których próbujecie robić „słowiańskich działaczy” i inne Czarne Bloki, tak jak kiedyś z lumpenproletariatu partyjny aktyw. Myślicie, że tego nie widzimy, wy neo-imperialne duraki?!
Synkretyzm w rosyjskim rodzimowierstwie to tylko ułamek rosyjskiego nieogarnięcia we wszystkich dziedzinach kultury wyższej. Tworzenie własnych atrakcyjnych idei, „miękkiej siły” dla narodu znającego tylko twardą siłę, na przemian z okresami smuty, to naprawdę duże wyzwanie!
Poniżej synteza rosyjskiego rodzimowierstwa w oryginale. Zwróćcie uwagę na motyw Czarnego Słońca…