Jeżeli płeć jest „konstruktem kulturowym”, jak twierdzą genderyści, to pedofilia tym bardziej. Czemu więc genderyści nie chcą się tym niewątpliwym odkryciem naukowym pochwalić…?
O ile bowiem sprowadzanie płci wyłącznie do ról kulturowych jest mocno wątpliwe i naciągane, to twierdzenie, że pedofilia jest konstruktem kulturowym wytrzymałoby przecież każdą krytykę. Wszak nie jest to żaden problem w kulturach Dalekiego Wschodu, o czym doskonale wiecie, a i w kulturze europejskiej nie był to problem do wieku XVIII kiedy zaczęła dominować kultura mieszczańska i za sprawą Jana Jakuba Rousseau zaczęto patrzeć na dzieci w sposób idealistyczno-sentymentalny jak na słodkie i niewinne aniołki, a nie jak dotąd jak na niedorobionych dorosłych, do których lepiej się nie przywiązywać, bo w większości zaraz poumierają. Zatem konstrukt kulturowy jak ta lala! Daniel Cohn-Bendit świadkiem!
Czemu zatem przypadek Cohn-Bendita jest wstydliwie zamiatany pod dywan, zamiast dumnie łopotać na genderowych sztandarach? Przecież nauka z nimi! Oni wszak tak lubią się na naukę wszędzie powoływać, a tu naprawdę można…
Kalkulacja polityczna. Bo pedofilia to wspaniała broń na Kościół, więc takie koszty zastosowania tej broni są na razie akceptowalne. Pożytków wizerunkowych jest znacznie więcej niż strat. Zwłaszcza, że to faktycznie pięta achillesowa Kościoła, dobitnie pokazująca, że cała jego wzniosła doktryna ma się nijak do życiowej praktyki, całkiem jak w komunizmie. Kalkuluje się więc orać katolicyzm i całą kulturę chrześcijańską, rozpętując polowanie na pedofilskie czarownice, a Cohn-Bendita i innych mu podobnych na razie potrzymać w szafie. Po zwycięstwie tęczowej rewolucji się ich zaraz triumfalnie zrehabilituje, bo przecież pedofilia to konstrukt kulturowy i fakt naukowy, więc zamiast się czepiać wystarczy zmienić nastawienie i przestać używać „języka przemocowego”. Jak przyjdzie pora wierne media odkręcą sprawę minuta osiem, jak pan Orwell przykazał.
Może nawet sam arcyzwyrodnialec Marc Dutroux zostanie ogłoszony męczennikiem, albo przynajmniej „ofiarą stosunków społecznych” i wypuszczony ze więzienia ze „względów humanitarnych”. Dlaczego nie?
Sprawa pedofilii jak soczewka skupia całą hipokryzję, cynizm i wyrachowanie współczesnej lewicy. Niby się jej wypierają z oburzeniem, ale solidne podstawy teoretyczne do jej akceptacji są już gotowe i czekają jak im się tylko uda…
A na Karaibach to tambylcy nie polowali na swoich wrogów i ich nie zjadali? Oczywiście że zjadali, tyle że nie z tak wyszukanym religijnym ceremoniałem jak Mexicowie…
I nie, Hiszpanie nie mieli ani interesu, aby eksterminować 90% prekolumbijskiej populacji Ameryki – wszak potrzebowali siły roboczej, ani nawet możliwości technicznych, aby to uczynić, gdyby nawet chcieli. Nie byli w mordowaniu tak sprawni jak politeistyczni Mongołowie 😉
Już wiem, że głupi jesteś. Nie musisz mnie bardziej przekonywać.
I jest to argument na temat mojej półinteligencji zgaduję.
Pozwolę sobie przetłumaczyć z literackiego na ludowy:
„Kultura w której publicznie mówi się o miłosierdziu oparta jest na pogardzie.”
Efekty działalności Pana Bartolomé miały konsekwencje nie wymienione w Wiki. Przyznaję się do niedouczenia – czytałem o tym tak dawno temu, że nie pamiętam szczegółów. Film „Misja” z De NIro był częściowo (to istotne) oparty na wskazanych wydażeniach. Podsumowując: Zwrot „niedźwiedzia przysługa” wydaje się akuratny.
Interesujące: Jakiego „haka” miał Pan Bartolomé na Karola V. Zapisano w kapowniku w rubryce :Do sprawdzenia.
Za to szczerze dziękuję.
Film „Misja” dotyczył wydarzeń o 250 lat późniejszych i nie w tej Ameryce…
Oceniasz zdarzenia z 15 – 18 wieku w kontekście „oświeceniowej” ideologii „wolności”. Nieporozumienie. Russo jeszcze się nie urodził. A nie trzeba ci tłumaczyć co to za skurwiel był.
To byli ludzie, którym nie trzeba było tłumaczyć podstawowych zasad przetrwania. A da się znaleźć argumenty wspierające tą opinię w dowolnym fachowym podręczniku historii (np. Brazylii). (Agresywne szczepy indian z wyżyn w/s potulni mieszkańcy dorzeczy amazonii).
Problem niewolnictwa w kręgu kultury „białego człowieka” sprowadza się w praktyce do rasy czarnej. Bo posiadała predyspozycje (odporność – dodatni przyrost nawet w bardzo trudnych warunkach bytowych).
Mówimy o faktach (wynikowa historii porównawczej).
Nie przyjmuję do wiadomości, że ktoś o Twojej inteligencji dał się złapać na antyczny slogan greckiej wolności (formacja niewolnicza jak by nie patrzeć). Wolność ? Owszem. Dla obywateli. Tylko.
Czy życie Indian przed wizytą Europejczyków to była bajka ? Aztecy, Toltekowie, Majowie. Piramidy ? To poziom koszmaru któremu w Europie dorównali jedynie Mongołowie. A i to musieli się chłopaki poważnie wysilić.
I nie. Poważne prace nie wskazują „wrodzonego okrucieństwa” jako podstawowej przyczyny tego stanu rzeczy. W każdym przypadku to było praktyczne rozwiązanie istotnych problemów społecznych/militarnych/podziału władzy itp.)
Twoje niedouczenie i półinteligencja zaczynają mnie irytować. Sprawdź sobie kto to był: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bartolom%C3%A9_de_Las_Casas
Nie. Indianie z Karaibów nie padli ofiarą chorób. Żadna epidemia nie niszczy całości populacji. Arawakowie z wysp zostali fizycznie eksterminowani. Po przybyciu Hiszpanów wyspy stały się monstrualnym obozem pracy niewolniczej, aż do zaniku Indian, których zastąpiono Murzynami z Afryki. Ocaleli tylko Arawakowie kontynentalni bo mieli gdzie uciekać.
Katolicyzm z Nowym Świecie pokazał swoje upiorne oblicze – religii wrogów ludzkości – dokładnie tak jak oceniano ją w starożytności. a
„Żadna epidemia nie niszczy całości populacji.”
Ależ skąd. Nawet teoretycznie model chorób zakaźnych, czyli tzw model SIR:
https://www.fuw.edu.pl/~jarekz/MODELOWANIE/modele_epidemii.pdf
Przewiduje, że przy pewnych kombinacjach parametrów, liczba zarażonych osiągnie 100% populacji.
Oczywiście liczba zarażonych, to nie to samo co liczba zmarłych, ale przy bardzo wysokiej śmiertelności może do tego dojść.
Dodatkowo model SIR nie uwzględnia dwóch innych efektów – po pierwsze, że ludzie w momencie wybuch epidemii modyfikują swoje zachowania, czyli ze zmienia się współczynnik zarażeń
Po drugie model SIR jest modelem ciągłym, a rozwiązanie jego jest analityczne. Podczas gdy prawdziwa chorująca populacja nigdy ciągła nie jest i składa się ze skończonej liczby osobników. Stąd różnica pomiędzy dwoma stanami układu, nigdy nie jest nieskończenie mała, jak zakłada rachunek różniczkowy. A im bardziej populacja odbiega od ciągłości (czyli im jest mniejsza), tym większe są różnice i tym większe ryzyko, ze populacja jednak wymrze w całości, mimo że model teoretycznie tego nie przewiduje. Szczególnie narażone są niewielkie populacje wyspowe – stąd Indianie wymarli na wyspach, ale nie na kontynencie.
„Arawakowie z wysp zostali fizycznie eksterminowani.”
Po co? Aby sprowadzić na ich miejsce Murzynów? To taniej ich było nie eksterminować.
Różnica polegała po prostu na tym, że Arawakowie nie byli odporni na eurazjatyckie i afrykańskie choroby.
A Murzyni byli.
Zamiast snuć mi tu pokrętną epidemiologiczną sofistykę doczytaj sobie podstawy:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bartolom%C3%A9_de_Las_Casas
I z góry mówię, że jeden wyjątek potwierdza regułę.
Przecież nie ma tu nic, co by negowało to co pilaster napisał.
Eksterminacja Indian nie była w interesie konkwistadorów, bo pozbawiała ich siły roboczej.
Zupełnie inaczej było w obszarze kolonizacji protestanckiej, gdzie osadnicy sami chcieli uprawiać swoją ziemię i tubylcy byli tylko przeszkodą. Dlatego w dawnych koloniach hiszpańskich Indianie i ich potomkowie są licznie reprezentowani, a w dzisiejszych USA i Kanadzie są marginalną mniejszością – ram faktycznie bywali eksterminowani.
Nie zmienia to faktu, że główną przyczyną zapaści demograficznej prekolumbijskiej ludności Ameryki były właśnie epidemie eurazjatyckich chorób zakaźnych. Potężna cywilizacja doliny Missisipi, nie ustępująca poziomem rozwoju Meksykowi, upadła nie wchodząc w jakiekolwiek bezpośrednie kontaktu z Europejczykami.
Najlepsze źródło w języku polskim:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/5961/1491-ameryka-przed-kolumbem
Opracowania powstałe przed epoką „political cośtam” wskazują na inny aspekt szybkiego „wyczerpania” tematu niewolnictwa indian :
Brak fizycznej i psychicznej wytrzymałości.
Pewne materiały n/t można znaleźć choćby w pracach naszego Fiedlera (a „zwiedzał” kraje hiszpańskojęzyczne osobiście (Am. Poł.) i interesował się tematem dość poważnie. Nie ukrywając sympatii dla Indian.
Zaskakuje mnie, że takie móżgi nie wspominają o podstawowym warunku „brzegowym” rewolucji przemysłowej: zaspokajanie „nieograniczonego” rynku zbytu / „nieograniczona” dostępność tanich surowów : Spełnione dziękui marynarce handlowej/wojennej Brytanii.
Czyli tak naprawdę logistyka/transport.
Żyjesz od pokoleń na rajskiej wyspie. Beztrosko i spokoju.
Nagle przybywają obcy, którzy zamieniają tę wyspę w obóz koncentracyjny, a wszystkich mieszkańców w niewolników. Twoje życie zmienia się nagle w obłąkańczy koszmar, a ty się nie możesz obudzić, ani pojąć co się stało…
Ciekawe na jak długo starczyłoby ci odporności fizycznej i psychicznej?
Na tej „rajskiej wyspie” (prekolumbijskiej Ameryce) masowo (tysiącami i dziesiątkami tysięcy) mordowano ludzi wyrywając im żywcem serca, a potem ich zjadano. 🙁
Obdzierano dzieci żywcem ze skóry gwoli wypełnienia religijnego rytuału…
Nic dziwnego, że kiedy Hiszpanie wylądowali w Meksyku, miejscowi Indianie poparli ich masowo i cała wojna z mexicańskim imperium odbyła się ich rękoma.
Naucz się czytać!
Pisałem o Karaibach – tam doszło ludobójstwa. Masakrę w Meksyku faktycznie można tak od biedy wytłumaczyć, ale to jednak moralnie słabe jak na „religię miłości”…
Wstawiam nowy komentarz, bo poprzednie strasznie się zwęziły.
1. To że Chrześcijaństwo (cywilizacja) i chrześcijaństwo (religia) zaczerpnęły sporą część z dorobku Hellenizmu, nie oznacza, że to, czego nie zaczerpnęły, było równie wartościowe. Raczej wybrano to, co najlepsze.
2. Sam Hellenizm, mimo że był szczytowym osiągnięciem cywilizacyjnym, nie powtórzonym aż do XVIII wieku, to jednak nie rozwinął ani myśli naukowej, ani rewolucji przemysłowej. Czegoś mu tam jednak zabrakło. Podobnie było z drugim takim przypadkiem – Chinami za Sungów. Też bardzo imponujące osiągnięcia, też dojście do progu rewolucji naukowej i przemysłowej i też późniejszy regres.
3. Hellenizm i tak samorzutnie ewoluował w stronę monoteizmu (koncepcje Absolutu, czy Pierwszego Poruszyciela), chociaż nie dokończył tego procesu przed swoim upadkiem. Może, gdyby dokończył, to by nie upadł, ale przeszedł przez próg maltuzjański do industrializacji.
4. Powstanie i rozwój nauki wymaga jednak koncepcji istnienia Jednej Prawdy, do której należy dążyć i ją odkrywać. Jeżeli istnieją na jakieś zjawisko dwa różne wyjaśnienia, to przynajmniej jedno z nich musi być błędne. To koncepcja typowa dla monoteizmu. Oczywiście nie jest to warunek wystarczający. Nauka i cywilizacja naukowo-techniczna powstały w monoteizmie, ale nie w każdym monoteizmie. Niemniej w systemach politeistycznych nie powstały. Ani w Hellenizmie, ani w Chinach, ani w Japonii (też byli blisko).
5. Poziom przemocy, wojen, agresji w dowolnej cywilizacji nie ma żadnego związku z rodzajem wyznawanej tam religii. Tak przynajmniej wynika z analizy, którą w swoim „Zmierzchu przemocy” przeprowadził Steven Pinker. Religie co najwyżej dostarczają różnego rodzaju uzasadnień ideologicznych takich działań. Nawet taki buddyzm może być albo ultrapacyfistyczny i skrajnie pokojowy, albo skrajnie agresywny, wojowniczy i szowinistyczny, w zależności od konkretnej sytuacji ekonomicznej i społecznej.
Ileż tej epoki hellenistycznej było? 200 lat…?
Katolicyzm od przyswojenia Arystotelesa w XIII wielu potrzebował do rewolucji przemysłowej (którą zresztą zapoczątkował protestantyzm) 500 lat. Zwyczajnie zabrakło czasu i bibliotek spalonych przez chrześcijan. Powinniśmy latać w kosmos w 1000 roku, a nie tkwić wtedy w środku średniowiecza.
Idea jednej prawy wynika wprost z logiki Arystotelesa i naprawdę nie trzeba dodawać do tego semickiej mitologii. Chrześcijaństwo przez 1200 lat nie mogło się jakoś na tego Arystotelesa zdecydować… A potem pogodzić się z płynącymi z tego logicznymi wnioskami, czego skutkiem proces Galileusza i indeks ksiąg zakazanych.
Owszem, religie dostarczają uzasadnień dla wojen, ale monoteizmy robią to szczególnie łatwo i chętnie. W przypadku buddyzmu to są sporadyczne przypadki, więc nie można równać reguły i wyjątku. Fenomen wojen religijnych XVI i XVII wieku jest jedyny w swoim rodzaju – takie rzeczy tylko w monoteizmie!
Tak samo całkowita eksterminacja rdzennej ludności Karaibów po odkryciu Ameryki – żadne imperium politeistyczne by czegoś takiego nie zrobiło. Taki agresywny Rzym nigdy nie dokonał eksterminacji całych narodów, nawet Żydom się upiekło, choć bardzo prowokowali.
O sytuacji społecznej decyduje wyznawana religia – zaostrza ją lub łagodzi.
Naprawdę jest różnica gdy się buduje Panteon i dostawia do niego posągi bogów podbitych ludów jak w Rzymie, czy siłą nawraca wszystkich na jedynie słuszną wiarę.
200 lat Hellenizmu i i tak dwukrotnie dłużej niż odpowiadający Hellenizmowi okres w cywilizacji chrześcijańskiej (z grubsza od publikacji „Principiów” Newtona do silnika Watta.)
Świetność Sungów też trwała mniej więcej dwa stulecia. Mamy tu do czynienia z jakimś prawem natury (ekologii), ograniczającym czasowo pobyt cywilizacji w tym obszarze przestrzeni fazowej. Albo cywilizacja przebije się w tym okresie do industrializacji, albo się cofnie.
Hellenizm i Sungowie się cofnęli. Chrześcijaństwo się przebiło.
Rewolucja przemysłowa to nie protestantyzm. Zaczęła się w Anglii, której kościół był bardziej schizmatyczny wobec Rzymu niż stricte protestancki. Kolejnymi krajami które ogarnęła, była Belgia i płn wschodnia Francja – już w ogóle nie protestanckie.
„Katolicyzm od przyswojenia Arystotelesa w XIII wielu potrzebował do rewolucji przemysłowej […] 500 lat.”
Ależ skąd. Do przejścia fazowego jakim jest rewolucja przemysłowa, oprócz inicjatora – katalizatora, (odpowiedniej myśli – idei) potrzebny jest jeszcze, a nawet przede wszystkim, odpowiedni poziom rozwoju ekonomicznego, produkcji, gęstości zaludnienia, etc. Upadek cywilizacji rzymskiej cofnął tu Europę bardzo głęboko i trzeba było to nadrobić.
Poziom produkcji z czasów rzymskich osiągnęła Europa powtórnie dopiero w XV wieku. Poziom „hellenistyczny” (centrum Hellenizmu, Aleksandria, Antiochia, Seleucja, Pergamon, etc znajdowało się poza Europą) dopiero w wieku XVIII.
„Powinniśmy latać w kosmos w 1000 roku”
To wtedy, gdyby przez „twardy pułap” maltuzjanizmu udało się przebić Hellenizmowi. Gdyby tak było, i rewolucja przemysłowa zaczęła się np w III w pne, to pierwszy człowiek stanąłby na Księżycu w czasach Jezusa, a pierwsza ziemska wyprawa międzygwiezdna wyruszyłaby gdzieś tak w III wieku ne.
Ale Hellenizmowi się jakoś nie udało.
„Tak samo całkowita eksterminacja rdzennej ludności Karaibów po odkryciu Ameryki”
Indianie padli ofiarą przywiezionych z Eurazji chorób, na które nie mieli szans wykształcić odporności. Hiszpanie zwyczajnie nie mieli możliwości technicznych na taką eksterminację, nawet gdyby chcieli jej dokonać. A nie chcieli – tubylcy byli przecież siłą roboczą.
„żadne imperium politeistyczne by czegoś takiego nie zrobiło.”
Doprawdy? Mongołowie w momencie dokonywania swoich największych podbojów (i eksterminacji) byli monoteistami?
„Rzym nigdy nie dokonał eksterminacji całych narodów,”
A Kartagina?
Zresztą nie ma potrzeby się przerzucać przykładami. Odpowiednia ilościowa analiza zagadnienia znajduje się w książce Pinkera „Zmierzch przemocy”. Poziom agresji, przemocy i okrucieństwa w danym społeczeństwie nie ma żadnego związku z dominującą w nim religią. Ona tylko może dostarczyć ideowego uzasadnienia na to społeczne zapotrzebowanie. Nawet islam nie zawsze był zbrodniczy (chociaż zawsze wsteczny i zacofany) i nie zawsze będzie.
„siłą nawraca wszystkich na jedynie słuszną wiarę.”
W całej historii chrześcijaństwa jest tylko jeden przypadek nawrócenia jakiejś społeczności siłą. I to akurat bardzo mało znany. 🙂
Nie. Indianie z Karaibów nie padli ofiarą chorób. Żadna epidemia nie niszczy całości populacji. Arawakowie z wysp zostali fizycznie eksterminowani. Po przybyciu Hiszpanów wyspy stały się monstrualnym obozem pracy niewolniczej, aż do zaniku Indian, których zastąpiono Murzynami z Afryki. Ocaleli tylko Arawakowie kontynentalni bo mieli gdzie uciekać.
Katolicyzm z Nowym Świecie pokazał swoje upiorne oblicze – religii wrogów ludzkości – dokładnie tak jak oceniano ją w starożytności. a
Gdzie, kiedy i w jakiej formie Kościół się „przyznał” do tych 5%?
A szacunki to mogą być i 100%.
Liczą się fakty
https://blogpilastra.wordpress.com/2018/11/16/mapa-prowadzaca-na-manowce/
„w przypadku księży jest to znacznie bardziej karygodne niż średnio w społeczeństwie.”
Poniekąd. Komu wiele dano, od tego i wiele oczekiwać się będzie.
dotyczy to jednak nie tylko pedofilii. A jakoś żadnej nagonki np na księży złodziei jumających w sklepach (jest ich znacznie więcej niż pedofilów) w mediach nie widać.
Odpowiadając używaj opcji „Odpowiedz” pod wypowiedzią, do której się odnosisz, bo się chaos robi.
Papież Franciszek przyznał się do 2% w 2014 roku. Gdzie potem była mowa o 5% już nie mogę znaleźć, ale ufam swojej pamięci. Zapewne 2% to typowi pedofile, a są jeszcze efebofile i seks z nieletnimi – często się tego nie odróżnia.
Sam uważam, że doniesienia o 12% z amerykańskich organizacji ofiar są wiarygodne. Przekonuje mnie też twierdzenie, że liczba powołań kapłańskich spada, bo można już być zboczeńcem poza Kościołem.
Warta zbadania jest także liczba psychopatów wśród księży, bo to dla nich idealne środowisko, żadnych mechanizmów selekcji w tym zakresie, wręcz przeciwnie. Można spodziewać się nawet 20%…
Prawda mnie wyzwoliła, czego i Tobie życzę!
To trochę twardych danych. Afera pedofilska w archidiecezji w Bostonie – na 1500 księży 248 z zarzutami (16,5%) w tym 25 uniewinnionych plus 91 zmarłych przed skandalem. Zatem nawet szacunki 5-6% są zaniżone.
Zatem twierdzenia o poziomie pedofilii wśród księży poniżej średniej społecznej są wyjątkowo bezczelnym kłamstwem.
” na 1500 księży 248 z zarzutami (16,5%) w tym 25 uniewinnionych plus 91 zmarłych przed skandalem.”
1. Z jakimi zarzutami?
2. Z jakiego okresu pochodzącymi?
3. Skąd pochodzą te liczby?
O faktach nie będziemy dyskutować. Ta wiedza jest ogólnodostępna.
W przeciwieństwie do dwóch poprzednich wielkich pontyfikatów, obecny akurat nie jest taki wielki. Franciszek często chlapie bezmyślnie różne rzeczy, które wrogowie oczywiście interpretują po swojemu.
Faktycznie ok 2-4 % dorosłych mężczyzn ma skłonności pedofilskie, czyli odczuwa pociąg seksualny do dzieci. Pewnie wśród księży jest podobnie.
Nie zmienia to faktu, że jedynie, jak widać z wyroków sądowych, jedynie mniej więcej co 50 z tych pedofilów faktycznie usiłuje te swoje skłonności realizować.
Tak samo księży jak nieksięży.
„twierdzenia o poziomie pedofilii wśród księży poniżej średniej społecznej są wyjątkowo bezczelnym kłamstwem.”
Tak wynika z danych, które fundacja „Nie lękajcie się” umieściła na swojej „Mapie kościelnej pedofilii”. Naprawdę trudno im zarzucić, że starali się liczbę księży pedofilów w jakikolwiek sposób zaniżyć.
„Prawda mnie wyzwoliła, czego i Tobie życzę!”
To wyjątkowo ponury paradoks, bo to właśnie twórczość Przewodasa (zwłaszcza „Półmisek”) w pewnym stopniu doprowadziła pilastra od ateizmu do katolicyzmu. 🙁
To teraz zapraszam do wiary rodzimej!
Proszę napisać jakieś uzasadnienie, coś porównywalnego klasą z „Półmiskiem”, to jakieś szanse się pojawią. Niewielkie szanse, ale jednak. 🙂
Niewielkie, ponieważ katolicyzm jest jedynym obok ateizmu systemem ideologicznym, nie tylko tłumaczącym świat i jego działanie na sposób racjonalny, ale nawet wręcz wymagają od świata (Wszechświata) aby ten racjonalny i poznawalny rozumowo był.
Im dalej w teologicznej przestrzeni fazowej odchodzimy od katolicyzmu, tym mniej racjonalności, a więcej mistycyzmu spotykamy. Im dalej jest dana religia czy wyznanie, tym większa panuje w niej niechęć, wrogość, lub w najlepszym przypadku obojętność wobec nauki.
Napisałem, zainteresuj się.
Popełniasz typowy błąd ignorancji, nic nie wiedząc co druga strona ma do zaproponowania i sztukując brak wiedzy frazesami katolickiej propagandy.
Jeśli chrześcijaństwo wzięło sobie z pogańskiej myśli greckiej to co mu pasowało (Platona, Plotyna, Arystotelesa), to chyba łatwo zgadnąć, że oferta poznawcza i naukowa była znacznie szersza. To monoteizmy chronicznie nie radzą sobie z postępem nauki.
Dość powiedzieć, że pogańska koncepcja walki i równowagi wpływów wielu Bogów znacznie lepiej tłumaczy świąt taki jaki jest, niż idea jednego Boga, wymagająca pokrętnej i nielogicznej teodycei.
A dlaczego pedofilia ma być bronią na Kościół? Wśród księży nie ma wcale więcej pedofilów niż średnio w społeczeństwie.
Bo w przypadku księży jest to znacznie bardziej karygodne niż średnio w społeczeństwie.
Poza tym te 5% pedofilów wśród księży, do których Kościół się przyznaje to znacznie więcej niż społeczna średnia. A szacunki są rzędu 12%.