Polskie serca na dłoni dla Ukrainy… Zapominamy wszystko co było przed 24 lutego… Zapał, zryw, pozytywne emocje i polska wielkoduszność rządzi! Znów nam się wydaje, że polityka nie ma znaczenia, a Ukraina się odwdzięczy za pomoc, jak już będzie po wszystkim. Może jednak już dość tej naszej słodkiej naiwności?!
Ukraina się nie odwdzięczy, jeśli teraz o swoje sprawy nie zadbamy. Polska znów zostanie wykorzystana, a potem będą triumfalne marsze zwycięstwa z portretami Bandery, kwiaty pod pomnikami morderców z UON-UPA, a ten niezmiernie przez nas uwielbiany Zełenski znowu wykopie polskich dziennikarzy ze swojej konferencji prasowej, żeby mu nie zadawali kłopotliwych pytań o wołyńskie ekshumacje. Ukraiński prezydent, którego już skłonni jesteśmy widzieć jako naszego przywódcę, jest jak sama nazwa wskazuje prezydentem ukraińskim, nie polskim. Jest to niewątpliwie cwany facet, wielki i samorodny talent polityczny, a w polityce sentymentów nie ma! Czego z Zełenskim nie ugramy, tego od niego nie dostaniemy! Więc trzeba grać! A jak nie, to będziecie potem strasznie rozżaleni jaka nas znów czarna niewdzięczność spotkała.
Nie niewdzięczność, tylko realna polityka, której i my Polacy musimy się wreszcie nauczyć! Pomoc Ukrainie? – Proszę bardzo! Ile tylko trzeba! Ale nasze oczekiwania też muszą być głośno i jasno artykułowane. Żadnego czekania na lepszą porę, bo potem usłyszymy: „idzitie Lachy nahui!” i będzie wielkie mruganie oczami ze zdziwienia.
Teraz więc jest właściwa pora! Mamy właśnie świetną okazję nie okazać się mądrymi po szkodzie. Nie zmarnujmy jej.
Zatem wypośrodkowując sprawę, tak żeby i Moskwie nie pomagać i polskie sprawy na Ukrainie załatwić, trzeba:
Po pierwsze, przypominać Ukraińcom zachwyconym polską gościnnością, że poprzednim razem, kiedy Polacy poszli walczyć, oni nam kobiety i dzieci wymordowali… Niech to wiedzą i mają z tyłu głowy. Tylko tyle i aż tyle.
Po drugie, ekshumacje ofiar Rzezi Wołyńskiej muszą być dokończone, a ofiary godnie pochowane. Najlepiej załatwić to zaraz po tej wojnie, w ramach sprzątania pobojowisk.
Po trzecie, uznajemy że współcześni Ukraińcy własną krwią zmazali hańbę 1943 roku i zbrodnie przodków, więc symbolicznie kończymy wszelkie śledztwa oraz ignorujemy ich banderowskie odchyły, traktując je jako folklor lokalny, nie akceptowany jedynie w Polsce.
Nie można udawać, że sprawy Wołynia nie ma, bo to jest żer dla rosyjskich trolli, które od lat grają na niedopowiedzeniach w tej sprawie. Trzeba więc mówić o tym na spokojnie i konkretnie, żeby dla moskalskich ścierw nie został ani okruszek.
No i Zełeński polskich dziennikarzy znowu wykopał – proroczy tekst…