Jan Gosiewski ps. „Rudy”, żerca i członek Rady RKP, spełnił rolę języczka u wagi w procesie destrukcji RKP. Lub mówiąc zarazem serio i w przenośni, okazał się młotkiem w rękach Bogów. To jeden z najbardziej ograniczonych ludzi, jakich spotkałem w życiu. Zagadnienia bardziej złożone niż 3×3=9 i teza „Słońce zachodzi na zachodzie” kompletnie go przerastają, totalne non plus ultra. Każda próba wytłumaczenia mu czegokolwiek kończy się jak w starym żydowskim kawale o nocy poślubnej Joska: „Nie wchodzi, rebe!”.
Kiedyś brak inteligencji nadrabiał dobrodusznością, sam mawiał: „Ja wiem, że jestem mało mądry” oraz zaangażowaniem. Do egzaminu na żercę naprawdę się przyłożył; wkuwał całymi dniami i zdał lepiej od „Pomorzaka”, który mimo że ma dwa fakultety, z prawa i historii, zlekceważył wyzwanie. Odrobina władzy, kiedy wszedł do Rady RKP, zmieniła Gosiewskiego nie do poznania. Potwornie schamiał. Nabrał przekonania, że może teraz zaklinać rzeczywistość, która będzie taka jak on postanowi, fakty nieważne! Podczas akcji w Choroszczy-Gajownikach początkowo ciągle panikował. Każdy pojawiający się problem, a było ich dużo po drodze, był dla niego znakiem katastrofy całego przedsięwzięcia. Kiedy ta katastrofa jednak nie nadchodziła, bo z trudnościami kolejno dawaliśmy sobie radę, zaczął ją prowokować posuwając się do sabotażu. Wydzwaniał do moich współpracowników i mówił im, żeby nie słuchali Konrada. Do ostatniej chwili psuł wszystko jak tylko mógł. Pół godziny przed konsekracją posągu zaparkował samochód najdalej jak się dało i nie wydał nam potrzebnego sprzętu, który miał w bagażniku. Kiedy mimo to się udało, całym sobą pokazywał, jak bardzo jest niezadowolony (patrz zdjęcie powyżej, Rudy pierwszy z prawej). Na Kupale w Gajowniakach ułożył ognisko obrzędowe ze zbutwiałych śmieci, które nie chciały się palić, mimo że stos dobrego suchego drewna miał 3 metry dalej. Następnego dnia od rana poganiał mnie z pakowaniem, bo: „O 11 wyjeżdżamy!”. Stał nade mną i nie pomógł, mimo że sprzętu obozowego do spakowania miałem masę, swoje lata mam, a po raku dokuczał mi niedowład nogi. Ale wyrobiłem się. On punkt 11 usiadł przy ognisku i zaczął robić sobie śniadanie…
Na tym tle w drodze powrotnej doszło między nami do scysji w kwestii przewijania dziecka. On stwierdził, że zmienia pampersy tylko jak jest siku, a jak kupa, to wiezie dziecko na przewinięcie do swojej matki… Odchowałem dwie córki, więc powiedziałem dosadnie, co myślę o takim braku męskości i narażaniu dzieciaka na odparzenie pupy. Wtedy Gosiewski kazał Ratomirowi zatrzymać samochód i wyrzucili mnie z górą siedmiu tobołów na stacji benzynowej pod Wyszkowem. Ratomir jak zwykle nic. Jednak Bogowie nade mną czuwali, bo zaraz zjawili się Ojciec Perun z Matką Mokoszą, pod postacią starszego małżeństwa, którzy z całym kramem podwieźli mnie pod sam dom, tak że nawet na obiad się nie spóźniłem. Po tym numerze powiedziałem Ratomirowi, że albo ja w RKP, albo Rudy w Radzie, więc uradowany Ratomir skwapliwie oddał mi deklarację członkowską.
Myślałem, że po 8 miesiącach dotrze do nich że jestem RKP potrzebny, więc poszedłem na otwarte Ogólnomazowieckie Spotkanie Rodzimowiercze 24.02.2019, by szukać zgody. Wtedy Gosiewski odstawił kolejną chamówę, łamiąc prawo miru wiecowego i święte prawo gościnności, czym anulował swoje powołanie żercy. Mosty zostały spalone. Od tej chwili przeznaczeniem Gosiewskiego jest być ponurym zakapiorem, który zniszczy wszystko czego się tknie.
Konrad T. Lewandowski
Oto dyplom, jaki Rudy wystawił pewnemu artyście.
A to rzeczona rzeźba po miesiącu.
Zdjęcie z konsekracji w Choroszczy: Wojciech Wojtkiewicz, portal Poranny.pl
Zdjęcia rzeźby: archiwum autora
Mogę wam obiecać, że ze mną nie doznacie już więcej hańby, którą ściągnęli na was wasi dotychczasowi przywódcy. Obiecuję wam Sławę, tylko zacznijcie wreszcie myśleć jak Polacy!
APEL DO CZŁONKÓW ZWIĄZKU RODZIMA WIARA
Nie macie powodu się śmiać z aktualnego zaorania RKP! Ponieważ sami prezentujecie sobą znacznie żałośniejszy widok. W RKP nawalił czynnik ludzki i zrobiło się typowe polskie piekiełko, nic więcej. Tymczasem RW dało się zinfiltrować i zmanipulować przez rosyjską agenturę. Zostaliście wykorzystani przeciw Polsce, co państwo polskie dobitnie uświadomiło wam aresztowaniami waszych aktywistów w niepodległościowy weekend 10-12 listopada 2018. Słusznie! Bo trzeba było powstrzymać was przed kompromitowaniem Marszu Niepodległości i działaniem przeciw polskiej racji stanu. Zachowaliście się jak ostatni idioci! – Niby Polacy, niby patrioci i nacjonaliści, a tak naprawdę stado baranów Putina…
Widzę, że kaca moralnego macie do tej pory, ścichliście na sieci, zmiękły wam rury. Owszem nie wszyscy. Rosyjscy agenci wśród was wciąż mają się dobrze, tak jak ich pożyteczni idioci i inne gównozjady.
Zwracam się do tych, do których coś dotarło po listopadowym kuble zimnej wody i zastanawiają się teraz co robić.
Dołączcie do „Gajownik”! Przyjmijcie Manifest Prawdziwego Rodzimowierstwa i zacznijcie słuchać co do was mówię! Jeszcze żaden rodzimowierca nie wyszedł źle na tym, że zaufał mojej wizji i słuchał moich rozkazów. Wstrząsnęliśmy Kościołem Katolickim akcjami na Ślęży 2016 i w Choroszczy 2018. Wobec całej Polski pokazaliśmy moralną siłę rodzimowierstwa, ustanawiając pierwsze od 1000 lat, oficjalne, publiczne dostępne miejsce kultu rodzimego w Gajownikach. To jest nowa historia Polski! To jest Sława!