Do kin wszedł film dokumentalny poświęcony Maćkowi Parowskiemu, redaktorowi naczelnemu „Nowej Fantastyki”, redaktorowi „wszystkich Polaków”, jak sam o sobie mawiał, bez krzty przesady!
Występuję w tym filmie jako „gadająca głowa” i oto mój komentarz po napisach końcowych:
Ja, Przewodas, „wariat i jeden z najlepszych prozaików i eseistów, jakich miałem”, jak pisał o mnie sam MP, niniejszym daję świadectwo prawdzie, że choć zdeklarowanym poganinem-rodzimowiercą jestem, gdyby takowa komisja kościelna rozpoczęła pracę, jestem gotów złożyć przed nią oświadczenie/zeznanie, że Maciej Parowski może być beatyfikowany. Był ortodoksyjnym katolikiem, wielokrotnie dającym szczere świadectwo wierności nauce swojego Kościoła, np. ochronie życia i propagującym chrześcijańskie ideały. Może naiwnie, ale szczerze.
W ciągu 31 lat naszej znajomości nigdy nie widziałem, ani nie słyszałem by Maciek działał z niskich pobudek. Owszem, mylił się wielokrotnie, bywał irytujący, spieraliśmy się i obrażaliśmy na siebie nie raz, nie dwa, ale On nigdy nie zachował się podle, nikczemnie, ani żaden sposób nieuczciwie czy dwulicowo.
Potrafił ignorować emocjonalne słowa wypowiedziane w gniewie i przepraszać w odpowiedzi na krzywdzące go zarzuty. Byłem świadkiem jak przeprosił nawet pisarkę-intrygantkę Annę Brzezińską za wyimaginowane przez nią oskarżenia, a ona te przeprosiny przyjęła (potem się jej odwidziało). Kiedy analogiczne intrygi Brzezińskiej dotknęły z kolei mnie, zdecydowanie nie byłem w stanie zdobyć się na aż tyle chrześcijańskiej pokory co Maciek.
Nikt inny z ludzi, których spotkałem w życiu nie wydobył ze mnie aż tyle twórczej energii. Zawdzięczam Mu moje najlepsze osiągnięcia prozatorskie, publicystyczne i eseistyczno-filozoficzne.
Zatem, jako były katolik, były chrześcijanin oraz filozof chrześcijański z wykształcenia, znający dość dobrze doktrynę katolicką stwierdzić muszę, że nie widzę przeszkód aby rozpocząć i kontynuować proces beatyfikacyjny Macieja Parowskiego. Jest to świetny kandydat na świętego, z którym można by z dziką pasją wykłócać się o wstawiennictwo i rzucać mu papierami w aureolę…
Taka jest prawda.
Na mszę beatyfikacyjną z pewnością nie pójdę, ale życzę powodzenia!
Konrad T. Lewandowski „Przewodas”